czwartek, 20 lutego 2014

Wydatki - fotelik samochodowy

Wszyscy rodzice zgodnie chórem potwierdzą: dziecko to mały pochłaniacz złotówkowy.
Kiedyś inwestowali w nas nasi rodzice, a dziś to my będziemy inwestować w swojego grzdyla. Historia kołem się toczy, a bilans zawsze musi wyjść na zero – szczególnie ten finansowy ;)

Jednym z grubszych wydatków jaki nas czeka jest zakup FOTELIKA SAMOCHODOWEGO. Pewnie nie ominie on żadnego rodzica, bo nawet jeśli sami nie mamy samochodu to mają go dziadkowie, wujkowie czy chociażby znajomi, więc prędzej czy później nasz maluch i tak zasiądzie na fotelikowym tronie.

Jest kilka firm, z którymi na pewno się spotkaliście, a w szczególności obiła wam się o uszy najbardziej znana marka Maxi Cosi. I nic dziwnego, bo ich foteliki bardzo dobrze wypadają na testach bezpieczeństwa, a do tego ich cena nie przeraża.





My jednak, idąc za radą sprzedawcy, zdecydowaliśmy się bliżej przyjrzeć fotelikom firmy Cybex i ostatecznie zdecydowaliśmy się na model: Cybex Aton 2.






Argumenty za:

  • 0-13 KG - Aton 2 przeznaczony jest dla dzieci do 13 kg (ok. 18 miesięcy), co oznacza, że dłużej nam posłuży, a dziecko nie będzie w nim siedziało „zgniecione” jak mały naleśnik

  • ŁATWOŚĆ MONTAŻU – fotelik jest banalnie prosty w obsłudze, pasy samochodowe przekłada się w dwóch miejscach, wyraźnie do tego przeznaczonych – mamy większą pewność, że prawidłowo zabezpieczyliśmy nasze dziecko

  • BAZA MONTAŻOWA – jeśli zdecydujemy się na zakup bazy montażowej to maksymalnie ułatwimy sobie montaż i demontaż fotelika – jedno 'klik' i gotowe!




  • ISOFIX – bazę montażową, dodatkowo zwiększającą bezpieczeństwo dziecka, można zamontować za pomocą pasów lub zapięć Isofix, które dostępne są już w większości aut


  • SYSTEM L.S.P. - fotelik jest wyposażony w system ochrony przed zderzeniem bocznym, pochłaniający siłę uderzenia już we wczesnym etapie

  • ZAPINANIE DZIECKA – pasy dla dziecka zapina się bardzo prosto i wygodnie, dodatkowo posiadają ochronne gąbki, które zmniejszają ucisk na malucha

  • BLOKADA RĄCZKI – byłam kiedyś świadkiem tego jak dziecko prawie „wysypało” z fotelika bo tata nie zablokował rączki, przez co po podniesieniu fotelik przechylił się niebezpiecznie w dół, nasi dzieciaci znajomi również radzili aby szczególnie zwrócić na to uwagę – jest to więc jednak realny problem. W fotelikach Cybex „kliknięcie” wskazujące na zablokowanie rączki jest bardzo wyraźne i automatyczne, rączka praktycznie blokuje się sama

  • DASZEK – foteliki Cybex są wyposażone w daszki, które można rozłożyć niezależnie od pozycji rączki (np. w fotelikach Maxi Cosi daszek przyczepiony jest bezpośrednio do rączki, przez co może być otworzony tylko kiedy rączka znajduje się w pozycji górnej)

  • STARANNOŚĆ WYKONANIA – fotelik jest dopieszczony w najmniejszych szczegółach: przeszycia, gąbeczki zmiękczające, zapięcia, a nawet haftowane logo naprawdę robią wrażenie

  • KOLORY – nie ma to żadnego wpływu na bezpieczeństwo, ale kolor Violet Spring jest tak piękny, że nie można tego przemilczeć ;)


Bardzo istotne w wyborze fotelika jest to aby był on NOWY. Jeśli stać was na nowy fabrycznie fotelik to właśnie na taki się zdecydujcie, jeśli nie – upewnijcie się, że fotelik nie jest powypadkowy, bo kupno takiego całkowicie mija się z celem.

W jednym z trójmiejskich sklepów dla dzieci personel chciał wcisnąć nam fotelik prosto z wystawy, zupełnie nas o tym nie informując, zdejmując go z pułki i obwiązując folią. A przecież nigdy nie wiemy ilu klientów w sklepie próbowało montować taką wystawówkę w swoim aucie, komu upadła, wygięła się czy chociażby zadrapała. Nie ma sensu tak ryzykować.

Nie dajmy się także skusić niską ceną, bo w fotelikach chodzi głównie o BEZPIECZEŃSTWO dlatego nie powinno się na nich oszczędzać – lepiej przeznaczyć kasę na porządny fotelik niż na 5 zabawkę czy 50 śpioszki dla dziecka.

Nasz fotelik znaleźliśmy na allegro u sprzedawcy o nicku „matdam” – nowy fabrycznie model był tam tańszy niż w sklepie stacjonarnym o całe 99 zł!

Ostatecznie zapłaciliśmy za fotelik:
  • 399 zł + 0 zł kurier

Baza montażowa kosztowała nas:
  • 420 zł (tego sklepu, jednak nie polecam, dlatego też nie wymieniam go z nazwy)


Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tym jak konkretne foteliki wypadają na testach bezpieczeństwa zajrzyjcie na stronę FOTELIK.INFO Znajdziecie tu wiele przydatnych informacji, prosto od ekspertów.  

poniedziałek, 17 lutego 2014

Intelektualna pożywka dla brzuchatki

Na początku ciąży całkowicie zagłębiłam się w lekturze książek nieoderwanie związanych z macierzyństwem.
Byłam dzielną, dumną brzuchatką, skrupulatnie edukowałam się w zakresie każdego tygodnia mojego stanu, zagłębiając się w kolejnych rozdziałach dotyczących nowego etapu mojej ciąży.

Ale ile można czytać o wypryskach na twarzy ciężarówki, wyskakującym pępku i przybywających kilogramach?? Na Boga.. ja to wszystko mam w programie HD, na żywo, za każdym razem gdy spojrzę w lustro!

Ściągnęłam, więc na swojego smartfona aplikację „My Pregnancy Today”, która przypomina mi, który to już tydzień ciąży, jakim rozmiarowo warzywkiem jest aktualnie Pola i co tam nowego się u niej wydarzyło. Widget odliczający dni do rozwiązania wrzuciłam na pulpit i viola! Ze spokojem sięgnęłam po literaturę „pozadzieciatą”, prosto z zakurzonej półki.

Pierwszą pozycją, idealną na delikatną stymulację mózgu, okazała się książka „Projekt Rosie”, którą dostałam od męża.



Lekka i przyjemna, wprost stworzona na chłodne wieczory pod kocem z kubkiem gorącej kawy w ręku. 
- Opowiada historię Dona, który postanawia znaleźć dla siebie żonę idealną. Jest jednak bardzo specyficzną postacią, a jego metody poszukiwania partnerki są dość niekonwencjonalne i raczej odstraszające niż przyciągające kandydatki. 
Wszystko zmienia się jednak kiedy na drodze Dona pojawia się nieoswojona i żywiołowa Rosie. Jak łatwo się domyślić, ta dwójka nieźle namiesza w swoich codziennościach.






  • Autor: Graeme Simsion
  • Książka wydana w ramach serii Gorzka Czekolada
  • Wydawnictwo: Media Rodzina

Brzuchatko, 
Zanim sięgniesz po kolejna pozycję z serii „najwspanialsze 9 miesięcy” zastanów się czy na pewno zadbałaś odpowiednio o siebie. 
Przez te 40 tygodni w naszej głowie dzieje się coś dziwnego, kobiety przestawiają swój tok rozumowania na tory, po których jedzie różowy pociąg, z którego okien wesoło machają pucate grzdyle. Gadają o dzieciach, myślą o dzieciach, czytają o dzieciach, śnią o dzieciach. I nie byłoby w tym nic złego gdyby przy okazji mamy nie zapominały o sobie i swoich potrzebach, które tak naprawdę wcale tak bardzo się nie zmieniły.
Ciągle chcemy mieć czerwone paznokcie, wypielęgnowane włosy i smagnięte tuszem rzęsy. Tak samo nasz mózg chce dostawać tą samą dawkę intelektualnej pożywki co zazwyczaj.



wtorek, 4 lutego 2014

Literatura dla najmłodszych - "Jak pokonać pająki?"

Może to dziwne ale dokładnie pamiętam chwile, w której zaczęłam się bać pająków...

Rodzinne wakacje, domek letniskowy, tata uczy mnie jeździć na moim różowym BMXie, domyślam się, że mogłam mieć jakieś 6-7 lat. W pewnym momencie z domku słychać przeraźliwy krzyk mamy, która wybiega z łazienki zakrywając z przerażenia usta.

  • Ilona, co się stało?! - Tata leci jak poparzony.
  • Mariusz, PAJĄK, ogromny, gruby, owłosiony! Tam, w wannie! - Mama wskazuje ręką na zatrzaśnięte drzwi łazienki, a ja kątem oka dostrzegam jak cała drży.


Podchodzimy ostrożnie z tatą do wanny i zaglądamy do środka, a tam leży, bezkarnie rozwalony czarnuch, tak jak zapowiedziała w panice mama – gruby, obleśny, pokryty gęstym, czarnym owłosieniem.

  • Oho... Odkurzaczem go nie wciągnę. - Powiedział tata i wyprosił mnie z łazienki.

Co działo się potem? Nie mam pojęcia, ale dziś domyślam się, że pająk nie miał lekko, pewnie skończył jako czerwony placek na tle białego akrylu.

I mimo że zupełnie wtedy nie rozumiałam o co chodzi z tym całym „pająkowym zamieszaniem” to nie zdając sobie z tego sprawy sama też zaczynałam się bać. Bo raz zasiany w człowieku strach wykluwa się powoli, rosnąc do nierealnie, gigantycznych rozmiarów.

Nie chcę dopuścić do tego, żeby pewnego, wakacyjnego dnia to straszliwe ziarenko zagnieździło się w głowie Poli. Dlatego już od maleńkości wspólnie będziemy oswajać się z myślą, że „nie taki pająk straszny jak go mamy malują” :)

Na pewno pomoże nam w tym książka z serii Strachy na lachy!, autorstwa Catherine Leblanc i Roland Garrigue - JAK POKONAĆ PAJĄKI?”.

Sympatyczne i kolorowe obrazki u każdego wywołają uśmiech, a duże litery zachęcą maluchy do samodzielnego czytania.
Polecam wszystkim boidudkom, u których słowo „pająk” wywołuje gęsią skórkę. 
Drogie mamy, do was również się to tyczy ;)