poniedziałek, 17 lutego 2014

Intelektualna pożywka dla brzuchatki

Na początku ciąży całkowicie zagłębiłam się w lekturze książek nieoderwanie związanych z macierzyństwem.
Byłam dzielną, dumną brzuchatką, skrupulatnie edukowałam się w zakresie każdego tygodnia mojego stanu, zagłębiając się w kolejnych rozdziałach dotyczących nowego etapu mojej ciąży.

Ale ile można czytać o wypryskach na twarzy ciężarówki, wyskakującym pępku i przybywających kilogramach?? Na Boga.. ja to wszystko mam w programie HD, na żywo, za każdym razem gdy spojrzę w lustro!

Ściągnęłam, więc na swojego smartfona aplikację „My Pregnancy Today”, która przypomina mi, który to już tydzień ciąży, jakim rozmiarowo warzywkiem jest aktualnie Pola i co tam nowego się u niej wydarzyło. Widget odliczający dni do rozwiązania wrzuciłam na pulpit i viola! Ze spokojem sięgnęłam po literaturę „pozadzieciatą”, prosto z zakurzonej półki.

Pierwszą pozycją, idealną na delikatną stymulację mózgu, okazała się książka „Projekt Rosie”, którą dostałam od męża.



Lekka i przyjemna, wprost stworzona na chłodne wieczory pod kocem z kubkiem gorącej kawy w ręku. 
- Opowiada historię Dona, który postanawia znaleźć dla siebie żonę idealną. Jest jednak bardzo specyficzną postacią, a jego metody poszukiwania partnerki są dość niekonwencjonalne i raczej odstraszające niż przyciągające kandydatki. 
Wszystko zmienia się jednak kiedy na drodze Dona pojawia się nieoswojona i żywiołowa Rosie. Jak łatwo się domyślić, ta dwójka nieźle namiesza w swoich codziennościach.






  • Autor: Graeme Simsion
  • Książka wydana w ramach serii Gorzka Czekolada
  • Wydawnictwo: Media Rodzina

Brzuchatko, 
Zanim sięgniesz po kolejna pozycję z serii „najwspanialsze 9 miesięcy” zastanów się czy na pewno zadbałaś odpowiednio o siebie. 
Przez te 40 tygodni w naszej głowie dzieje się coś dziwnego, kobiety przestawiają swój tok rozumowania na tory, po których jedzie różowy pociąg, z którego okien wesoło machają pucate grzdyle. Gadają o dzieciach, myślą o dzieciach, czytają o dzieciach, śnią o dzieciach. I nie byłoby w tym nic złego gdyby przy okazji mamy nie zapominały o sobie i swoich potrzebach, które tak naprawdę wcale tak bardzo się nie zmieniły.
Ciągle chcemy mieć czerwone paznokcie, wypielęgnowane włosy i smagnięte tuszem rzęsy. Tak samo nasz mózg chce dostawać tą samą dawkę intelektualnej pożywki co zazwyczaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz