Najpierw zaczęło mnie
drażnić dzielenie się opłatkiem - szybkie „nawzajem”,
potrójny buziak i uścisk niedźwiedzia skutecznie potrafiły
wyprowadzić mnie z równowagi.
Potem to całe jedzenie,
ładnie opakowane a tu nagle trach! Dławisz się ością, trup na
miejscu.
I te prezenty, same
skarpety, szaliki, niepotrzebne bibeloty. Zmarnowany czas,
przetracone pieniądze.
Przez zdradliwe ciasta
człowiek znowu będzie napuchnięty jak bela.
Kolejki wszędzie, jakaś
baba torbą Cię przy kasie szturcha.
No i porządki, jeszcze
czeka mnie to cholerne mycie okien dla Jezuska.
Ufff.. Jak dobrze, że z
grinchowania się wyrasta. Jak dobrze, że dziś nie wyobrażam sobie
roku bez Świąt.
Był w moim życiu taki
czas (zapewne buntowniczo-nastoletni) że Święta przestały mi się
miło kojarzyć. Opatrzone chaosem nie przynosiły ze sobą nic
więcej jak kilka zbędnych kilogramów i długie godziny nudy
spędzone bezproduktywnie w internecie. Dzisiaj wiem, że Boże
Narodzenie trzeba celebrować, ubrać choinkę, ulepić pierogi i
przeturlać po kuchennym blacie makowca. Bo to ważny czas, okraszony
tradycją, milutkimi szczegółami, ciepłem i dobrymi uczynkami.
Nachapać się tymi chwilami trzeba jak tylko się da, metaforycznie
najeść się nimi do syta.
W tym roku jest to dla
mnie również czas na małe domowe show, bo odkąd na Świecie
pojawiła się Polcia muszę pamiętać, że wszystko co robię
przylepia się do tego małego człowieka. Właśnie dlatego już od zeszłego
tygodnia w salonie błyszczy się choinka, a pod nią ustawił się
rząd zapakowanych podarków. I co że jej pulchniutkie rączki same nie
rozerwą świątecznego papieru, i co że mądre głowy mówią, że
jest za mała żeby spamiętać dźwięk kolęd i zapach
kiełbasianego bigosu. Dla mnie liczy się jej głośny zachwyt na
widok zielonego drzewka przystrojonego kiczowatymi świecidełkami,
ta chwila kiedy jej rączki lgnęły żeby dotknąć kującą
gałązkę. To takie fajne, to takie przyjemne, dla mnie jako mamy.
Celebrujmy każde Święta,
rozsiewajmy zapach cynamonu i mandarynek, pozwólmy dzieciakom
wierzyć w grubaśnego Mikołaja z workiem pełnym prezentów. Szanujmy tradycję i przekazujmy ją naszym latoroślom, a kiedyś to
oni zaproszą nas do wigilijnego stołu i zafałszują z nami przy
kolędzie.