niedziela, 11 maja 2014

6 tygodni bycia mamą

Mimo że przeczytałam tuziny książek o ciąży, narodzinach i wychowywaniu dzieci to żadna z nich nie przygotowała mnie emocjonalnie na tego małego człowieka. Bo na bycie mamą po prostu nie można się przygotować. 

Zaległości w spaniu pomieszane z nieporadnością i niepewnością czy aby wszystko robi się okey, powodują emocjonalne eksplozje w mózgu. Do tego schodzące z człowieka hektolitry hormonów, bolące cztery litery i fale atakujących poporodowych skurczów. Od śmiechu do płaczu, mix uczuć jak na twarzy pacjenta szpitala psychiatrycznego.

Ale jakimś cudem już po tygodniu zapominasz o istnieniu smółki i zwiniętego, strupiałego pępka. Po dwóch, trzech tygodniach przyzwyczajasz się do ulewania, rzygania i kupy wylewającej się na plecy twojego świeżo ubranego człowieka.
A potem ty i mikroczłowiek zaczynacie się docierać i coraz lepiej dogadywać, wiecie czego możecie się po sobie spodziewać, jak na siebie reagować i jak się sobą cieszyć.
No i jakoś to się turla, po drodze która staje się dla naszej małej rodziny coraz przyjemniejsza.

Zdjęcie wykonała: Maua Fotografia

W piątek minęło 6 tygodni od narodzin Apolonii i wciąż martwię się o nią tak samo jak wtedy kiedy była w brzuchu. Wiem, że to na pewno nigdy się nie zmieni.
I najważniejsze jest, to że z dnia na dzień jestem nie tylko coraz bardziej wyczerpana, ale przede wszystkim coraz bardziej SZCZĘŚLIWA. Pola chyba też, bo jeszcze częściej się do nas uśmiecha, a na znak uznania jej brzuszek wysyła wesołe piardy, które cieszą bardziej niż stan konta po wypłacie.

Najważniejsi <3