piątek, 14 listopada 2014

środa, 5 listopada 2014

Wyścig szczurzątek

  • Mój Jaś to ma już pierwszy ząbek.
  • Pff... Moja Aldonka to już dawno ma 3!
Uwaga, uwaga, w wyścigu o ilość niemowlęcych zębów Aldonka wysuwa się na prowadzenie!


Wśród matek trwa nieustanna batalia na dzieci. Które to ma więcej ciuszków, a ładniejszych, a droższych. Kto pierwszy zaczął chodzić, czworakować, pełzać. Kto dostał pierwszy stałe pokarmy, komu to pierwszemu kupa weszła w drugą fazę, a kto zakończył etap ulewania. Porównania nie mają końca a matki pieklą się kiedy ich pociecha zostaje gdzieś daleko z tyłu. Do tej pory stałam obok całego tego zamieszania, z boku obserwowałam jak rodzice (ci bardziej i mniej dla mnie znajomi) rozpisują się w internecie o sukcesach swoich pociech, pozostali lajkują i słodko komentują, gotując się wewnątrz z zazdrości i przygotowując się do kontrataku.

  • Córka Joli ma już kolczyki, widziałam na FB. Nasza też musi mieć! Jutro umawiam nas do kosmetyczki. - No koniecznie, bo bez kolczyków dziecko w prawdziwym świecie sobie przecież nie poradzić!


I byłabym takim zdystansowanym cwaniakiem, śmiejącym się z zachowania innych, gdyby nie ostatnie wydarzenie, które rozsadziło mnie od środka, jak bomba z opóźnionym zapłonem rozerwało mnie na kawałki.
Ale od początku...
Apolonia ma wzmożone napięcie mięśniowe dlatego od 4 miesiąca jej życia uczęszczamy do Ośrodka Wczesnej Interwencji. Wizyty u Pani doktor, kontrola, rehabilitacja, neurolog, nic przyjemnego, ani dla mnie, ani tym bardziej dla małej. Niestety to zło konieczne, więc zaciskamy zęby (Pola na razie same dziąsła) i robimy co trzeba. I już mi się wydawało, że zlepiłam się z tą sytuacją, że już oswoiłam się z myślą, że jej tempo rozwoju fizycznego sprinterskie nie będzie, a złota na Olimpiadzie wcale zdobyć nie musi, aż tu naglę...
  • Moja mała już raczkuję – Dostaje smsa od koleżanki.
  • Super! Tak szybciutko jej poszło, bardzo się cieszę! - Odpowiadam czując radość z ich wspólnego sukcesu.
Odkładam komórkę i wracam do zabawy z moim małym człowiekiem, a mój mózg przetrawia przyjętą wiadomość: raczkuję, a jak raczkuję to i siedzi, a jak siedzi to i pełzanie ma za sobą, a starsza jest przecież tylko o miesiąc. O Boże, Boże... Czy my też zdążymy w miesiąc? Czy my za mało nie robimy? Czy nie jesteśmy do tyłu z tym wszystkim? Na moje zwoje mózgowe wylewa się podpałka, wątpliwości i pytania rzucają zapałkę i już pali się ognisko paniki w mojej głowie! Odruchowo zaczynam obgryzać skórki palców, tak jak wtedy kiedy jakiś ważny deadline zbliża się w przyśpieszonym tempie. Tik tak, mamo Apolonii – TIK TAK!

Kolejna wizyta u pani doktor w Ośrodku, uspokajanie i wsparcie męża, obserwacja Apolonii i tony jej uśmiechu - po 3 dniach wyhamowuję, a skórki palców powoli się goją.
Na krótką chwilę zarejestrowałam nas w wyścigu szczurzątek, dostałyśmy numer i plecak pełen presji. Ale pieprze to, nie takiego macierzyństwa chcę. Mamy swoje tempo i swoje sukcesy, może i mniejsze, może wolniejsze. Będę się jeszcze do tego przyzwyczajać, będziemy ćwiczyć i ciężko pracować, a jak mała zacznie czworakować i stawiać pierwsze kroki będę ryczeć jak bóbr.
Tylko nie chcę się już z nikim więcej ścigać, nie warto.

- Ty się mamo nie denerwuj. Ja sobie tu poleżę i poczytam. 






sobota, 1 listopada 2014

Mały człowiek nie może?

Myślisz, że Twój mały człowiek jest tak mały i nieporadny, że sam nic nie może? Uważaj, bo spalisz jego potencjał na siłę mu pomagając i podsuwając wszystko pod jego malutki nos.


Jesteśmy z Apolonią u dziadków w domu. Mała bawi się na macie rozrzucając dookoła siebie piszczące zabawki.
Hop – i mamy przewrót na brzuch. Lewą nogą natrafia na jednego z pluszaków, babcia natychmiastowo zrywa się z fotela i usuwa przeszkadzającą zabawkę.
Po chwili widać, że Pola planuję kolejny przewrót, tym razem na plecy, a że jest strasznym nerwusem to po kilku nieudanych próbach zaczyna marudzić. Pośladki babci unoszą się z fotela gotowe do podjęcia ratunkowego biegu.
  • Zostaw ją, niech próbuje – uprzedzam swoją mamę.

Apolonia dalej kombinuje jak się przewrócić, a jej ciche dotychczas marudzenie nabiera na sile. Babcia w gotowości, zrywa się i leci na ratunek.
  • No zostaw ją mamo. Krzywda jej się nie dzieję.
  • Ale przecież ona płaczę.
  • Dobrze wiesz, że nie płaczę. Marudzi bo chcę żeby jej pomóc, a musi się sama nauczyć przewracać, wiem, że potrafi, nie raz widziałam jak to robi.
Głupio się czuję pouczając własną matkę, która wychowała trójkę dzieci. W głowie powtarzam sobie, że robię dobrze, bo ona również nas za gówniarza nie wyręczała.
  • Ale ty to jesteś ostra... - Babcia jest wyraźnie zasmucona.
Nie jestem ostra, ale stanowcza. Chcę żeby Apolonia wiedziała, że nikt na pierwszy pisk nie przybiega, bo jeśli tak by było, to po co miałaby uczyć się nowych rzeczy? Po co się starać i wysilać? Mamy być drogowskazem i wsparciem, nie wyręczycielem.

Podchodzę do małej i pomagam jej w obrocie, całuję w czoło i podsuwam kilka zabawek, tak żeby przy odrobinie wysiłku mogła chwycić je w rączki. Sytuacja opanowana, widownia wypuszcza powietrze z płuc. Oczywiście nie zawsze jest tak wzorowo, czasem Poli fisiowanie nie ma końca i marudzenie przeradza się w płacz, wtedy pomagam, podnoszę ją, przytulam. Nie jestem jakimś matczynym gestapo, po prostu najpierw zawsze próbuje.

Wiele razy widziałam jak rodzice, ciocie, babcie kroją trzylatkom kanapkę i podają do ust, ośmiolatkom wiążą buty, a czterolatki wożą w wózkach. Nie chcą źle, myślą, że dzięki temu pomagają dziecku, a tak naprawdę wyręczają je i upośledzają. Jeśli pójdą w tym temacie za daleko to do trzydziestki będą prasować synowi koszule i przynosić córce do łóżka poranne śniadanko, utrzymując ich i niańcząc. 

Fajnie jakby rodzice wbili sobie do głowy, że nie wolno dać się zmanipulować własnemu dziecku, bo jak mawia neurolog Apolonii: „Gdyby dzieci umiały pisać już dawno napisałyby podręcznik małego terrorysty”. Te cwaniaki potrafią wyegzekwować od bliskich wszystko, nawet to, że same nie będą nic musiały robić, tylko leżeć i pachnieć. 
A prędzej czy później twój człowiek będzie musiał samodzielnie nauczyć się Świata, podpierając się na twojej pomocy i wsparciu.