Wyklułam swojego
człowieka niecałe 6 miesięcy temu i właśnie tyle czasu
wystarczyło mi żeby przyjrzeć się świeżo pieczonym matkom.
Pieczonym, ale czy WYpieczonym?
Wydaje mi się, że
decyzja o powiększeniu swojej rodziny powinna być przemyślana i
przedyskutowana, tak aby para na spokojnie mogła przygotować się
na zostanie rodzicami. Niestety w dzisiejszych czasach dłużej
debatuje się nad wyborem nowego telewizora, niż myśli o zajściu w
ciąże. A już gorzej, najgorzej kiedy traktuje się ciąże jako
ratunek dla związku, plastelinę dla wygasłych emocji, smycz na
swojego partnera. Skandal i niedowierzanie, no ale dzieję się i
tak, nie oszukujmy się.
Często (bo nie wypada tu
używać słowa zawsze) w macierzyństwo wlewa się wtedy jakiś
toksyczny kwas i powoli zżera całą radość bycia mamą, żoną,
partnerką, kobietą. Oczywiście kocha się swoje dziecko (na
szczęście miłości do dzieci trudno jest się wyzbyć, ewolucja
trochę to przemyślała, a instynkt działa), ale nie
kocha się tego fragmentu na taśmie życia, w którym się znalazło,
który samemu się wyreżyserowało.
I często nie jest się gotowym na to co nas spotkało lub nie tego się po prostu człowiek spodziewał. Chciał słodkiego bobaska i piękny rodzinny obrazek, a ma smrodek kupy i rozmazane zdjęcie na smartfonie. No i siedzi wtedy ta matka skulona i zmartwiona, zastanawiając się jak ma to odkręcić lub co gorsza jak wściekła osa wyładowuje swoją frustrację na wszystkich dookoła.
I często nie jest się gotowym na to co nas spotkało lub nie tego się po prostu człowiek spodziewał. Chciał słodkiego bobaska i piękny rodzinny obrazek, a ma smrodek kupy i rozmazane zdjęcie na smartfonie. No i siedzi wtedy ta matka skulona i zmartwiona, zastanawiając się jak ma to odkręcić lub co gorsza jak wściekła osa wyładowuje swoją frustrację na wszystkich dookoła.
Ale odkręcić się nie da, więc jak już się
trochę zakwasiłeś człowieku i nabałaganiłeś sobie w życiu, to
teraz musisz się odkwasić, uśmiechnąć do tego małego człowieka
i zacząć czerpać radość z codziennych pierdelków. A bo dziś
nie było rzygnięcia, a bo można pójść na spacer w słońcu, bo
był pierwszy uśmiech, głośny bąk na rodzinnym spotkaniu i twoje
zmęczenie jakby mniejsze trochę. Pewnie, że jest ciężko, pewnie,
że nie raz sobie gdzieś w kącie cicho zapłaczesz, podniesiesz
głos i głośno westchniesz. Ale i tak jest do czego i kogo cieszyć
mordkę.
O proszę, jaki fajny człowiek wyszedł. |
Ciężko jest działać w "trybie MAMA" na pełnych obrotach żyjąc jednocześnie w ciągłym niezadowoleniu, a przecież
dziecko codziennie oczekuję, że będziesz dla niego alfą i omegą, Puchatkiem
i tygryskiem jednocześnie, klaunem i Einsteinem.
Dlatego Matko Polko
Przenajlepsza, zbierz się do kupy i łykaj radość.
Drugi raz nie będziesz
już matką TEGO niemowlaka. Nie zmarnuj tego czasu.