Co rano zasiadam do
obowiązków związanych z pracą – relacja prosto z łóżka, w
piżamie i z laptopem na kolanach, a w tle DDTVN, co by jacyś żywi
ludzie mi towarzyszyli.
Reportaży tam
przedstawianych słucham raczej połowicznie, jak wyczyścić pralkę,
zjeść 5 porcji warzyw, wyrzeźbić sobie brzuch, no a w
międzyczasie wychować sobie super dziecko. Zero konkretów i
autorytetów.
Jednak kiedy z głośnika
docierają do mnie takie hasła jak „kodeina, dziwki, hajs” to
obojętnym być nie można. Ktoś tu chyba pomylił programy, bo
„dziwka” na śniadanie i „płynąca w żyłach kodeina” to
raczej ciężkostrawny pokarm dla uszu po godz. 8 rano, szczególnie
kiedy przed telewizorami zasiadają nie sami dorośli ale i ich
małoletnie dzieci.
Zażenowanie na oczach
prowadzących, atakowanie głupiutkich, totalnie nieświadomych rodziców i obecny przy tym wszystkim Xaviery, któremu
wydaje się, że już jest gwiazdą - cios poniżej pasa, nawet jak
dla telewizji. Mi pozostał niesmak.
Zastanawiam się tylko
jak 9-latkowi udało się zyskać akceptację rodziców dla tego co
robi i wkręcić im, że rapuję na takie tematy aby móc się wybić
w świecie internetu.
- Bo według mnie po
tak mocnym „wybiciu” dzieciak raczej rozbije sobie głowę o
sufit i z hukiem runie na dno. No a zszywać będziemy go oczywiście my, na koszt Państwa, klepiąc po ramieniu jego rodziców
powtarzających: „O Boże.. Ale jak do tego doszło? To było takie dobre dziecko, taki grzeczny chłopiec- nie ćpał i nie palił”