...czyli czego nikt nie mówi o "emocjonalnym po-porodzie”, a co na pewno doprowadzi cię do łez.
Kiedy urodziłam Apolonie
od razu chciałam z nią wrócić do domu, pokazać jej
przygotowywany od miesięcy pokój, położyć do mięciutkiego
łóżeczka, odsapnąć i zrobić siku we własnej, pachnącej domem,
a nie szpitalną chemią, toalecie.
Jednak kiedy tylko
przekroczyłam próg naszego domu targając pod pachą siaty
przywiezione ze szpitala i z obolałym tyłkiem usiadłam na kanapie,
totalnie nie wiedziałam w co mam kończyny włożyć.
Rozpakować się i zrobić
pranie szpitalnych rzeczy? Nakarmić małą? Umyć się? Przebrać?
Zrobić obiad? Skoczyć do apteki? Pójść na zakupy, przecież
lodówa pusta??????
Powoli zaczynałam wpadać
w panikę i pewnie zaliczyłabym swój pierwszy "emocjonalny po
poród" gdyby nie Grzegorz, który rozkazał mi usiąść
na tyłku (mimo, że bardzo bolała to nie chciałam się z nim
kłócić) i zająć się dzieckiem, po czym dumnie stwierdził, że
on ogarnie resztę. Siedziałam z małą na rękach a nasz
mężczyzna przybiegał z coraz to nowymi pytaniami:
- „A te chusteczki to twoje czy dziecka?”
- „A to do prania czy do szafy?”
- „A do której szafy?
- „A ta jej książeczka gdzie ma leżeć?”
Odpoczywając wgnieciona w fotel, z małą wtuloną w moje ramiona, nie wiedziałam jeszcze, że
moja przygoda dopiero się zaczyna, a ja nie jestem na nią w ogóle przygotowana.
Niczego nieświadomy Jeż |
„Emocjonalny po poród” w kilku najważniejszych punktach:
- Kiedy twojemu dziecku odpadnie już kikut pępowinowy twoim oczom ukaże się mięsista, zakrwawiona część jego ciałka, która swobodnie mogłaby obalić na kolana niejednego wrażliwca.
- Wracając ze szpitala do domu przeżyjesz największy rozstrój emocjonalny w swoim życiu – ciążowe hormony zaczną lecieć na łeb na szyję, a na ich miejsce wskoczą zupełnie nowe, szczególnie jeśli będziesz karmić piersią.
- W 3 miesiącu po porodzie twoje włosy zaczną samoistnie uciekać z twojej głowy. Nie pomogą tuziny połykanych witamin czy drogie odżywki, tak czy siak zaczniesz dostrzegać kołduny tarzających się po podłodze kłaków, twoje dziecko będzie je łapkami zbierać z podłogi, a po kilku tygodniach zapcha ci się nimi wanna.(o co na pewno pokłócisz się ze swoim mężem, dlatego już radzę zainwestować w sitko)
- Nawet jeśli jakimś cudem uda ci się przesypiać noce to twoje zmęczenie i tak w końcu osiągnie apogeum, a ty zaczniesz wyglądać jak profesjonalny statysta filmu zombi.
- Będziesz musiała przeprosić swoje krocze za niedogodności związane z porodem i gwarantuje ci, że dłuuuugo będziesz się mu tłumaczyć z zaistniałej sytuacji.(moje ciągle jest na mnie obrażone a minęły już 4 miesiące!)
- Pierwsze dwa tygodnie z maleństwem w domu będą pasmem niekończących się dylematów co jest ważniejsze: wysikanie się - czy zjedzenie śniadania, ubranie się - czy nakarmienie dziecka.
- Jesteś uzależniona od makijażu? Możesz być pewna, że sąsiedzi na pewno ujrzą teraz twoje nowe obliczę – całkiem sauté. Powali ich seksapil twoich podkrążonych oczu i odłupanego na paznokciach lakieru. Warto zainwestować w wielkie muchowe okularu, kamuflaż gotowy w sekundę.
- Wmówili, ci że karmiąc piersią dziecko ściągnie z ciebie wszystkie zbędne kilogramy? Pff.. pewnie byłaby to prawda, gdyby nie fakt, że w pośpiechu często jesz bezmyślnie i o wieeeele za słodko, chcąc szybko umilić sobie dzień. Wstyd się przyznać ale sama utknęłam na 60 kg, no chyba, że moja waga nawaliła, a tak naprawdę zahaczam o niebezpieczny pułap niedożywienia :p
Ale co tam, włosy
odrosną, nad kilogramami się zapanuję, a co ma się zagoić to się
zagoi! Najważniejsze to koko dżambo i do przodu!
Święta prawda.
OdpowiedzUsuńOdkrywam to po raz trzeci i zawsze jest podobnie ;-)
Ile to babeczki potrafią wytrzymać! :)
Usuń